Zgodnie z art. 55 ust.1 Prawa Przedsiębiorców czas trwania wszystkich kontroli u przedsiębiorcy w jednym roku kalendarzowym (z pewnymi wyjątkami) nie może przekraczać w odniesieniu do:
- mikroprzedsiębiorców – 12 dni roboczych;
- małych przedsiębiorców – 18 dni roboczych;
- średnich przedsiębiorców – 24 dni roboczych;
- pozostałych przedsiębiorców – 48 dni roboczych.
W praktyce, w czasie trwania kontroli, przedsiębiorcy rzadko podnoszą argument dotyczący przekroczenia wyżej wskazanych terminów:
- z jednej strony nie chcą „drażnić” kontrolujących,
- z drugiej strony doktryna, jak i orzecznictwo sądów była zgodna, że limity odnoszą się do kontroli w siedzibie przedsiębiorcy – co pozwala prowadzić kontrolę bez „fizycznej obecności” praktycznie w nieskończoność.
NSA w wyroku z 19 lutego 2020 r. o sygn. I FSK 2243/19 [1] wskazał jednak, że:
- „(…) do czasu trwania kontroli wskazanego w tym przepisie zalicza się kolejne dni robocze przypadające od dnia rozpoczęcia kontroli”
- niezależnie czy kontrola prowadzona jest w siedzibie kontrolowanego czy w siedzibie organu kontroli.
W przypadku uciążliwej, przeciągającej się kontroli:
- można rozważyć wejście w „zwarcie” z kontrolującymi popierając swoje stanowisko podejściem NSA, poprzez
- np. złożenie sprzeciwu po przekroczeniu „limitu” dni kontroli – co może wymusić na organie zaprzestanie podejmowania czynności kontrolnych.
Przywołane orzeczenie pokazuje, że kontrolowani przedsiębiorcy nie zawsze muszą godzić się na długotrwałą kontrolę, a zastosowanie przysługujących im uprawnień może okazać się skutecznym narzędziem do pożegnania kontrolujących już po paru dniach od wszczęcia kontroli.